Kuba
ŚWIADOME PRZYWÓDZTWO
To nowy paradygmat lidera, który nie zarządza, lecz panuje – nad sobą, emocjami i firmą.
To zrozumienie, że przyszłość nie jest czymś, na co się czeka. To coś, co kreuje się potęgą świadomego wyboru w teraźniejszości.
© 2025 Kaja Dominas Sp z o.o. |
SOCIAL MEDIA:
Fundamentem każdej dobrze prosperującej firmy jest osobisty rozwój jej lidera.
Odkryj, jak praca z Twoim wewnętrznym "systemem operacyjnym" staje się największą dźwignią Twojego biznesowego sukcesu.
Wpisz w Google "toksyczny szef", a znajdziesz tysiące porad dla pracowników: "jak sobie radzić", "jak stawiać granice", "kiedy iść do HR". To wszystko to tylko leczenie objawów, plaster na ropiejącą ranę. Prawdziwa przyczyna problemu leży piętro wyżej, w gabinecie, w którym zapadają kluczowe decyzje.
Prawda jest prosta i bezkompromisowa: jeśli w Twojej firmie, w Twoim zespole, funkcjonuje toksyczny menedżer, to nie jest jego wina. To jest Twoja wina – jako jego przełożonego, prezesa, lidera. To Ty go zatrudniłeś/aś. To Ty go tolerujesz. I to Ty, poprzez swoje zaniechanie, pozwalasz, by ta trucizna rozlewała się po całej organizacji. Ten artykuł nie jest dla ofiar. Jest dla tych, którzy mają władzę, by to zmienić.
Zanim przejdziemy do przyczyn, zróbmy bezlitosną diagnozę. Oto 9 symptomów, które jak czerwone lampki alarmowe wskazują, że w Twoim organizmie firmowym rozwija się nowotwór toksyczności:
Oficjalne kanały komunikacji są martwe, a prawdziwe życie firmy toczy się w kuchni i na komunikatorach. Dominującą energią jest narzekanie i poczucie bezsilności.
Pracownicy wykonują absolutne minimum, by przetrwać. Brakuje im pasji, inicjatywy i zaangażowania. Odliczają godziny do końca dnia pracy.
Decyzje są odkładane w nieskończoność, a odpowiedzialność jest rozmywana. Ludzie boją się podjąć ostateczną decyzję, czekając na "górę".
Złe wiadomości są ukrywane, aż do momentu, gdy wybuchnie kryzys. Ludzie boją się przyznać do błędu. Głównym motywatorem do działania jest uniknięcie kary lub gniewu szefa.
Lider musi być w kopii każdej wiadomości, akceptować najdrobniejsze wydatki i znać każdy szczegół pracy podwładnych. Autonomia w zespole nie istnieje.
Komunikacja odbywa się wyłącznie "po szczeblach". Tytuł na wizytówce jest ważniejszy niż autorstwo pomysłu. Panuje "kult stanowiska", który tworzy niewidzialne mury.
Prezes jest w biurze, ale tak naprawdę go nie ma. Przechodzi przez open space w słuchawkach, unika kontaktu wzrokowego, nie angażuje się w nieformalne rozmowy.
Mimo deklarowanej "transparentności", feedbacku albo nie ma, albo jest odbierany jako personalny atak. Szczere rozmowy są unikane.
W firmie panuje atmosfera podziału, faworyzowania i manipulacji. Lider publicznie krytykuje jednych, idealizując drugich. Stosowany jest gaslighting, a zasady gry ciągle się zmieniają.
Jeśli rozpoznałeś/aś powyższe symptomy, zadaj sobie bezlitosny audyt własnego "systemu operacyjnego". Tolerowanie toksycznego menedżera nigdy nie jest świadomą decyzją. To zawsze jest symptom głębszego, nieuświadomionego problemu w Tobie jako liderze.
To najczęstsza przyczyna. Boisz się trudnej rozmowy, potencjalnego konfliktu, a nawet procesu zwolnienia. Twoja potrzeba unikania dyskomfortu jest silniejsza niż potrzeba ochrony zespołu. Tolerujesz chaos, by kupić sobie chwilowy spokój.
Toksyczny menedżer często jest "skuteczny" w krótkim terminie. "Dowozi wyniki", realizuje KPI, jest bezwzględny wobec konkurencji. Przymykasz oko na jego metody, bo jego słupki w Excelu wyglądają dobrze. Przedkładasz krótkoterminowy zysk nad długoterminowe zdrowie i stabilność całej organizacji.
Czasami tolerujemy w innych cechy, które są naszym własnym, nieuświadomionym cieniem. Może jego agresja jest odbiciem Twojej stłumionej złości? Może jego potrzeba kontroli jest karykaturą Twojego własnego stylu zarządzania? Tolerując go, nieświadomie pozwalasz, by Twój własny cień panoszył się po firmie.
Myślisz, że oszczędzasz sobie problemów, nie zwalniając toksycznego szefa? W rzeczywistości zaciągasz ogromny, ukryty dług, który Twoja firma będzie spłacać przez lata w twardej walucie.
Ludzie wybitni (A-players) mają wybór. Nigdy nie będą tolerować toksycznego środowiska. Odchodzą jako pierwsi, a Ty zostajesz z przeciętnymi. Koszty rekrutacji i wdrożenia nowych ludzi idą w setki tysięcy złotych.
Ci, którzy zostają, wycofują się. Angażują minimum energii, by przetrwać. Twoja firma zwalnia, a Ty płacisz pensje za iluzję pracy.
W kulturze opartej na strachu nikt nie podejmuje ryzyka. Nikt nie zgłosi odważnego pomysłu. Twoja firma przestaje się rozwijać i staje się skansenem starych, "bezpiecznych" rozwiązań.
W dzisiejszym świecie opinie rozchodzą się błyskawicznie. Twoja firma zyskuje opinię toksycznego miejsca pracy, co utrudnia rekrutację i odstrasza wartościowych partnerów biznesowych.
Świadome przywództwo to branie odpowiedzialności. Oto jak wygląda plan działania.
Zanim wezwiesz toksycznego menedżera na dywanik, wezwij samego siebie. Zadaj sobie brutalnie szczere pytanie: "Co we mnie, w moim lęku lub w mojej potrzebie kontroli sprawiło, że pozwoliłem/am tej sytuacji trwać tak długo?".
Zdefiniuj i zakomunikuj w całej firmie, jakie zachowania są nieakceptowalne. Nie mów o "dobrej atmosferze". Mów o konkretach: "W tej firmie nie tolerujemy publicznego krytykowania, braku szacunku, mobbingu, pasywnej agresji".
Wezwij toksycznego menedżera. Bez emocji, operując na faktach i przykładach, przedstaw mu, jakie konkretnie jego zachowania łamią standardy firmy. Daj mu jasny, spisany plan naprawczy z konkretnymi celami behawioralnymi i terminem (np. 3 miesiące) na ich wdrożenie.
To jest ostateczny test Twojego przywództwa. Jeśli po upływie ustalonego czasu zachowanie nie uległo fundamentalnej zmianie, musisz podjąć decyzję o zwolnieniu. Bez wahania. Robisz to nie jako karę, ale jako akt ochrony całego, zdrowego organizmu firmy.
Świadome przywództwo to nie unikanie problemów, ale branie za nie radykalnej odpowiedzialności. Tolerowanie toksycznego menedżera nie jest oznaką cierpliwości czy wyrozumiałości. Jest porażką przywództwa. Prawdziwy lider wie, że jego pierwszym i najważniejszym obowiązkiem jest ochrona kultury i energii całej organizacji. Czasem, by uratować ogród, trzeba bezwzględnie wyrwać jeden, trujący chwast. To jest właśnie esencja Panowania.